Slow seks receptą na kłopoty w związku

Slow seks fot. Fotolia
Czy to dobry trop?
/ 05.09.2016 13:06
Slow seks fot. Fotolia

Odnalezienie drogi do uzdrowienia relacji z partnerem jest nie lada wyzwaniem. To, co dla jednych stanowi wskazówkę, dla innych będzie pułapką. Mowa nie tylko o naszych predyspozycjach, ale i nowych trendach. Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Wyjaśnia psycholog i seksuolog, Izabela Jąderek.

Mówi się o tym, że żyjemy w czasach uzależnień zupełnie nowego rodzaju. Chodzi o nałogi, które nie polegają na utracie kontroli, ale wręcz przeciwnie. Uzależniamy się od diety, sportu, dbania o wygląd. Czy seks też należy do tej grupy?

- Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji osób, czy partnerów, którzy tworzą daną relację. Są osoby, które będą chciały mieć poczucie, że mają kontrolę nad związkiem, relacją albo seksem. Idąc tym tropem, mogą mieć przekonanie, że jeśli uprawiają seks na przykład trzy razy w tygodniu, według planu, tak jak inne „szczęśliwe” pary, to znaczy, że wszystko jest w normie. Mimo, że ten seks nie daje poczucia spełnienia jednej lub obu stronom. Takie wrażenie panowania nad sytuacją też jest sposobem na niezauważanie problemu.

Czemu pozostajemy w złym związku?

Dlaczego tak bardzo bronimy się przed rozwiązywaniem związkowych kłopotów?

- Bo zmierzenie się z nimi wymaga przede wszystkim pracy nad sobą. I skonfrontowania się z sobą. Do jej podjęcia, potrzebna jest chęć, odwaga i pewien stopień świadomości. Nie wszystkich na to stać i nie każdy będzie gotów zmierzyć się z tym, czego się o sobie dowie. Ale także za co weźmie odpowiedzialność. Trudno jest uznać, że swoim zachowaniem, słowami, postawą, możemy kogoś ranić. Drugą przyczyną jest brak przyglądania się samym sobie.

Jak to się objawia?

- Na zajęciach ze studentami czasami przeprowadzam ćwiczenie, którego celem jest wypisanie własnych potrzeb. Rozmawiam o tym również ze swoimi pacjentami i daję ćwiczenia na wydobywanie potrzeb i ich rozpoznawanie. Większość osób napotyka tu spory problem. Siedzą nad pustą kartką zastanawiając się, co właściwie jest dla nich ważne. Jeśli nie zadaję sobie pytań o to, jakie cechy ja reprezentuję, jakie mam wartości, co jest dla mnie ważne, co lubię, a czego nie, co w relacji, nawet przyjacielskiej, jest dla mnie do przyjęcia, a co nie podlega negocjacjom, to w rezultacie nie znam samego siebie. Trudno więc będzie mi dowiedzieć się, co jest dla mnie dobre. Drugą skrajnością jest z kolei skupianie się wyłącznie na sobie. A przecież partner też mnie potrzebuje. Ale skąd mamy wiedzieć, co możemy mu dać, jacy właściwie jesteśmy?

Dlaczego ratowanie związku należy zacząć najpierw od siebie?

- Odpowiedzialność za to, co dzieje się w relacji, zawsze ponosi i jedna i druga strona. Jeśli któraś z nich się odsuwa, nigdy nie robi tego bez powodu. Dlatego warto, aby obie strony poszukały pomocy.

A jeśli jeden z partnerów nie chce dać się namówić?

- Oczywiście można zaciągnąć taką osobę do specjalisty na siłę, ale niestety będzie to miało odwrotny skutek. Aby coś zmienić, potrzebna jest świadomość, że tej zmiany potrzebujemy, chcemy coś poprawić i czemuś się przyjrzeć. Są pary, w których jedna ze stron nie wykazuje takiej woli i wtedy niektóre pary się rozstają się. Jeśli jedna osoba się rozwija i idzie w jakimś kierunku, a druga zostaje w tym samym miejscu, to nie spotkają się nigdy w tym samym miejscu, a przynajmniej do czasu gdy ta druga strona również zacznie się zmieniać.

Bardzo trudno się z tym pogodzić.

- Tak, często zapominamy, że nie możemy brać odpowiedzialności za kłopoty drugiej osoby. Obarczamy się poczuciem winy. Myślimy, że to jest nasze, że powinniśmy przecież pomóc. Owszem, możemy wesprzeć partnera na drodze do rozwiązania jego problemu, ale nie możemy tego zrobić za niego. Nikt nie ma takiej mocy.

Czy na jakość seksu ma wpływ aktywność fizyczna?
Jak zwalczyć obsesyjne uzależnienie w związku?
Sprawdź, czy jesteście dopasowani seksualnie


Jak jednak można uzmysłowić partnerowi, że problem w związku z seksem jednak istnieje?

-To nie takie trudne. Jeśli seks do tej pory był, mniej lub bardziej regularnie, a jego jakość względnie na tym samym poziomie satysfakcjonowała obie strony, ale w jakimś momencie zauważyliśmy, że zaczyna go po prostu brakować lub zaczęło coś się zmieniać – czy w regularności, czy jakości - to powinno to być dla nas ewidentnym sygnałem.

Chcąc uzdrowić związek możemy jak „slow sex”.

- Slow jest pewnym ruchem, który zrodził się z braku zgody na bylejakość, w tym również slow sex, który opiera się na kilku filarach, na które jeśli się zwróci uwagę, to można poprawić jakość swojego życia. Rzeczy jakościowych nie musimy nazywać slow czy fast, żeby wiedzieć, że daje to nam satysfakcję, bliskość, spełnienie. Są osoby, które doskonale odnajdują się w nowych trendach i za nimi podążają i mają wrażenie, że jak zrobią wszystko, co zakłada określony styl, to ich życie nabierze na jakości. I pewnie dla niektórych jest to dobra droga. Idąc dalej, jest tyle możliwości rozwoju i narzędzi, że możemy te potrzebę nazywać i opakować w dowolną formułę, a chodzi przecież o to, żeby wybrać to, co jest dola dla nas zasilające, wzbogacające, spełniające. Jednak najważniejszy jest pewien fundament, który stanowi zaufanie, świadomość, intymność i dobre samopoczucie. Dobry seks idzie w parze z prawdziwym stylem życia pary, gotowej na różnorodność, otwartej na bogactwo doznań i celów.




 

Redakcja poleca

REKLAMA