Tą historią żyją całe Stany Zjednoczone. I nie ma się co dziwić, bo łzy wzruszenia same cisną się do oczu. O co chodzi?
Karma wraca!
Strażacy gaszą pożar w New Jersey. Potem wstąpili do baru, by napić się kawy. Zamówili największą, jaka była w ofercie. Zamówienie przyjęła młoda kelnerka - Liz Woodward. Gdy dowiedziała się, że strażacy przed chwilą ugasili pożar, postanowiła przygotować dla nich śniadanie.
Zdziwienie funkcjonariuszy było wielkie, gdy na ich stoliku pojawiły się galerze i pyszne dania oraz zamówiona kawa. Nikogo więc chyba nie zdziwi, że strażacy wzruszyli się bardzo mocno. Do śniadania dołączony był krótki list:
Wasze śniadanie jest dzisiaj na mój rachunek - dziękuję wam za to, co robicie, za służbę ludziom i wbieganie do miejsc, z których wszyscy inni wybiegają. Niezależnie od funkcji, jakie pełnicie, jesteście dzielni, odważni i silni. Dziękuję za waszą odwagę i bycie twardzielami każdego dnia. Napędzani ogniem i prowadzeni odwagą - jesteście przykładem. Odpocznijcie trochę. Liz
Gdy ktoś opowiedział im historię kelnerki Liz, postanowili się jej odwdzięczyć. Jak się okazuje, dziewczyna ma sparaliżowanego ojca, a Liz robi wszystko, by zebrać pieniądze na samochód dla taty. Strażacy bez chwili namysłu postanowili zorganizować zbiórkę pieniędzy.
Happy end
Udało się. Znalazły się pieniądze, nowy samochód i nie tylko. Resztę zebranych środków przeznaczono na rehabilitację.
I jak nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że karma wraca?