In vitro wpis w książeczce zdrowia noworodka

Noworodek fot. Fotolia
Co będzie następne? Tatuaż na ramieniu?!
Małgorzata Machnicka / 19.01.2017 14:13
Noworodek fot. Fotolia

Dziewczynka urodziła się na początku stycznia. Jej rodzice ostatnie dwa lata spędzili na leczeniu niepłodności, korzystając z programu in vitro finansowanego jeszcze niedawno przez państwo. Dziecko po porodzie oceniono jako zdrowe i wypisano do domu. Po jakimś czasie tata dziewczynki przeglądając książeczkę zdrowia, zauważył stempel: "stan po IVF" (dziecko po in vitro).

"To stygmatyzacja" - skomentował sprawę ojciec dziewczynki.

Oburzony udał się do szpitala i zapytał, jaki jest powód wpisania takiej informacji do dokumentu, którym dziecko będzie się posługiwało przez najbliższe 18 lat. Interweniował u lekarzy, pielęgniarek i dyrekcji szpitala.

Informację zapisano dla dobra dziecka. Potrzebna ma być na przyszłość, by kolejnym lekarzom łatwiej było opiekować się córką. Użył nawet porównania: tak samo, jak noworodkowi z HIV wpisujemy informację o zakażeniu, tak samo należy zapisać in vitro".

Okazuje się, że szpitale, które wpisują taką informację, robią to z własnej inicjatywy. Wytycznych, by oznaczać dzieci z in vitro, nigdy nie otrzymały. Co więcej, dzieci poczęte tą metodą, nie wymagają specjalnego traktowania. Chorują na takie same schorzenia jak każde inne dziecko.

Jak in vitro wpływa na zdrowie poczętego tą metodą dziecka?

Pomysły na to, by wpisywać taką informację do książeczek zdrowia pojawiały się już kilka lat temu, ale skutecznie zwalczane były przez ówczesnego Ministra Zdrowia profesora Mariana Zembali. Póki co dodawanie takiego wpisu do wglądu wielu osób postronnych, jest dziś niezgodne z wytycznymi z Ministerstwa Zdrowia. Na razie.

Dolnośląski szpital postanowił, że dziecko wobec tak wyraźnego sprzeciwu rodziców i nacisku ze strony Rzecznika Praw Pacjenta, otrzyma nową książeczkę zdrowia, w którym zostanie pominięty wpis o metodzie poczęcia.

 

Tagi: invitro

Redakcja poleca

REKLAMA