Beata Mateusiak-Pielucha o ateistach, muzułmanach i prawosławnych

beata Mateusiak-Pielucha fot. Leszek Szymański/PAP
Na taki pomysł wpadła posłanka PiS.
Małgorzata Machnicka / 18.11.2016 13:28
beata Mateusiak-Pielucha fot. Leszek Szymański/PAP

Kilka dni temu Beata Mateusiak-Pielucha w pewnym prawicowym serwisie "popełniła" felieton. I słowa "popełniła" używam celowo, bo widać, że tekst posłanki powstał "na gorąco". Skąd w niej tyle silnych emocji? Wszystko rozgrywa się o obejrzany właśnie "Wołyń" Smarzowskiego.

Nasza recenzja filmu "Wołyń"

Początek felietonu nie jest zły, bo odwołuje się do trudnej dla Polaków historii z Kresów. Posłanka nawołuje w nim nawet do "pilnowania się", żeby takie wydarzenia już nigdy nie miały miejsca. Niestety, to jedyne mądre słowa. Potem jest już tylko gorzej. 

Oczywiście uznaję za obowiązek katolika pomaganie potrzebującemu, muzułmaninowi czy prawosławnemu. Równocześnie jednak, jeżeli chcą mieszkać w Polsce i pracować obok mnie, mam prawo spytać ich o poglądy, przekonania i nastawienie do wartości, które w Polsce uznajemy za ważne.

Prawo? Jakie prawo?  Z tego co mówi konstytucja, a dokładnie artykuł 53. wiemy, że każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii. "Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie". 

To jednak nie wszystko. Beata Mateusiak-Pielucha dodaje, że "powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że będą respektować naszą konstytucję, a jeśli nie, powinna grozić im deportacja". Czyli katolicy nie muszą jej respektować? Czy z założenia są dobrzy, więc to oczywiste, że się do niej stosują? Swoją drogą, to bardzo sprytne, powoływać się na konstytucję tylko wtedy, kiedy nam wygodnie.

Wolni w swoim myśleniu i działaniu powinniśmy żądać od mieszkających i pracujących w Polsce cudzoziemców legalizowania pobytu i stworzyć skuteczniejszy mechanizm bezwzględnego egzekwowania tego obowiązku przez państwowe służby. Ale także, powinniśmy wymagać od ateistów, prawosławnych czy muzułmanów oświadczeń, że znają i zobowiązują się w pełni respektować polską Konstytucję i wartości uznawane w Polsce za ważne. Niespełnianie tych wymogów powinno być jednoznacznym powodem do deportacji.

Jak się można domyślać, felieton posłanki wywołał ogromne zamieszanie. W czwartek po południu Mateusiak-Pielucha odniosła się do fali hejtu, która pojawiła się w sieci zaraz po jej tekście. We wpisie na Facebooku Mateusiak-Pielucha stwierdziła, że jej słowa "wyrwano z kontekstu", a przypisywanie jej, że miała na myśli "Polaków ateistów" nazwała "zwykłą manipulacją". Posłanka twierdzi, że chodziło o coś zupełnie innego.

Wyrwane z kontekstu zdanie i nazywanie mnie w hejtach faszystowską k***ą to kiepski sposób na dyskusję na tak ważny temat, który staje się w Europie coraz większym problemem. Myślę, że nie tylko ja nie chcę byśmy w Polsce przeżywali tragedie, które były udziałem innych w Europie. Teraz, uważam jest czas na dyskusję jak uniknąć błędów innych. Przypisywanie mi tego, że napisałam o Polakach ateistach, których należałoby deportować i wszelkie wynikające z takiej interpretacji opinie są zwykłą manipulacją. Mam wrażenie, że większość hejtujących wcale mojego artykułu nie czytała, opierając się na komentarzach niektórych portali. Poziom agresji i nienawiści jaki zaprezentowali moi adwersarze zmusza mnie do wydania tego oświadczenia. Wszystkich zainteresowanych proszę o przeczytanie całości artykułu i wyrobienie sobie własnego zdania.

Przeczytałyśmy cały tekst. Niestety, "hejterzy" mają rację. Co prawda, nie cały felieton nadaje się do kosza, ale do tego, że jest się ateistą, lepiej głośno się nie przyznawać.

Redakcja poleca

REKLAMA