Walentynki - dlaczego faceci nie znoszą walentynek?

walentynki fot. Fotolia
Nie jestem w stanie pojąć, po co są te walentynki. Przecież to najbardziej idiotyczne święto, jakie istnieje. Czy naprawdę trzeba robić szopkę, żeby wyznać sobie miłość? Jest tysiąc innych sposobów. Nie znam żadnego normalnego faceta, który z własnej nieprzymuszonej woli angażuje się w tę słodką czekoladowo-serduszkową farsę. No, chyba że ma 8 lat i zakochał się w Zośce z czwartej B.
Męski punkt siedzenia / 30.01.2017 15:34
walentynki fot. Fotolia

Niebawem walentynki. Na sam dźwięk tego słowa mam napad mdłości.

Wyjaśnijcie mi, Drogie Panie, co jest w tym takiego pociągającego, że wraz z tłumem innych nawiedzonych spędzicie czas na randce, np. w knajpie, przekrzykując się w hałasie wśród innych par. Ciaśniej, drożej niż normalnie i trzeba rezerwację ogarnąć 3 miesiące wcześniej.

Tych pięciu rzeczy po prostu nie mów facetowi. Chyba że... chcesz się go pozbyć!

A może któraś podpowie, dlaczego akurat 14 lutego czeka na życzenia, kwiaty i prezenty? Jest przecież wiele innych okazji na miłosne wyznania i wyszukane podarunki. Taka na przykład rocznica ślubu czy poznania się? Co jej dolega? Można wtedy tak pięknie skastomizować to wydarzenie, a nie płynąć głównym nurtem wraz z gawiedzią, z którą chyba nie ma co dzielić intymnych chwil?

Czy do żadnej z was, wielbicielki dnia zakochanych (co za nazwa???), nie dotarły te często opisywane w kolorowych periodykach prawdy, że prawdziwy facet wyznaje miłość w nieco inny sposób niż za pomocą czekoladek w kształcie serca i wymuszonego „kocham” datowanego na 14 lutego?

Męski punkt siedzenia: Achutng baby! Te buty to zło!

Bo „kocham, zależy mi na tobie i dbam o ciebie” trzeba umieć zauważyć. A nie czekać aż zostanie podane na tacy, napisanie wielkimi literami i przypieczętowane kolacją przy świecach i różowym szampanem. Wyczytać je w śniadaniu podanym do łóżka w sobotni poranek, załatwieniu najbardziej znienawidzonej sprawy w urzędzie, ogarnianiu dzieci i zwierząt, żeby żona mogła pospać dłużej, pojechaniu przez pół miasta w śnieżycę po ulubionego pad thai’a do chińczyka, w którym gotuje prawdziwy Japończyk i specjalizuje się w tajskich daniach. I tym podobne.

Kocha się na co dzień, a nie od święta, a jak już świętujemy tę naszą miłość, to róbmy to po swojemu, a nie tak jak wszyscy.

To tyle,
Wasz Andrzej.

PS Dziękuję losowi, że zesłał mi normalną kobietę. I współczuję tym biedakom, których to szczęście ominęło.

Jeśli nie zgadzacie się z Andrzejem, mamy dla was dużo walentynkowych materiałów - od prezentów do pomysłów na randkę i porad miłosnych.

A jeżeli jesteście ciekawe, co mają do powiedzenia faceci - nasi komentatorzy - nie tylko o walentynkach - sprawdźcie!

Redakcja poleca

REKLAMA