Przemoc na ulicy - dlaczego ludzie nie reagują?

Mężczyzna bije kobietę fot. Fotolia
Mężczyzna bił kobietę. W biały dzień wśród ludzi, na stacji, na miejskim dworcu. Nikt nie zareagował. Nikt oprócz NIEJ - jednej jedynej odważnej. Niegodzącej się na przemoc wobec słabszych. Która drugi raz zrobiłaby to samo, mimo że ten mężczyzna ją też pobił. I NIKT jej nie pomógł. Ludzie, co się z wami dzieje?
Joanna Mazur / 26.10.2018 13:22
Mężczyzna bije kobietę fot. Fotolia

Przyznaję, ta historia mną wstrząsnęła. Zamiast ją streszczać przytoczę cały wpis (pojawił się w grupie Dziewuchy Dziewuchom na Facebooku):

„Dziewczyny, miałam dzisiaj taką historię - na stacji koleś uderzył kobietę. Miała małe dziecko w wózku. Nazywał ją szmatą i kurwą, był agresywny, płakała. Ja, w dzikim szale, kazałam mu ją zostawić, zadzwoniłam na policję - uderzył mnie dwa razy, chciał zabrać telefon. Dworzec miejski, rano - pusto nie było. Ludzie wokół, jak już zawołałam po pomoc, zaoferowali, że zadzwonią i coś tam do niego wołali. Ale nie podszedł nikt”.

Piekło kobiet. Czy serial „Opowieść podręcznej” to ostrzeżenie dla nas wszystkich?

Bohaterka tej akcji (i jak dla mnie - bohaterka w ogóle - tego dnia, tygodnia, miesiąca) apeluje do WAS, milczący świadkowie odwracający głowy, gdy ktoś znęca się nad psem, kopie kota, maltretuje żonę, bije dziecko, terroryzuje innych - REAGUJCIE! I my Polki.pl się do tego apelu przyłączamy, zamieszczając słowa tej odważnej kobiety u nas w portalu, by dotarły do jak największej liczby osób i obudziły niektórych z letargu obojętności.

„Nie potrzebuję już pomocy, sprawa została zgłoszona na policję. Mam tylko do was apel: reagujcie. To jest różnica, czy stoją trzy osoby czy jedna. Wszystkim nie zabierze telefonu, wszystkich nie uderzy naraz. Nie trzeba koniecznie tak jak ja się rzucać w środek, ale trzeba reagować. Zadzwonić na policję można z każdego miejsca. I warto, zawsze. Przemoc nie jest akceptowalna. Ale podejść też można, stanąć kilka kroków dalej, pokazać, że jakby co to ofiara nie jest sama. Bo to, co mnie najbardziej przerażało, kiedy dostawałam w twarz to to, że nikt nie podbiegł i chociażby nie krzyknął z daleka, żeby dać znać i mi i napastnikowi, że nawet jak mi ten telefon wyrwie, to nie pozostanie bezkarny. Co by było, gdybym się nie zatrzymała? Zabrałby jej dziecko? Pobił? Zabił? Co musiałby zrobić, żeby ktoś inny zareagował? Ile kobiet doświadcza tego codziennie?”

Nic dodać, nic ująć. Tylko rozpowszechniać. I reagować!

Dlaczego o kobietach znowu decydują politycy?

Podzielcie się tą historią ze znajomymi, myśląc o tym, co by było, gdybyście to wy lub wasi bliscy potrzebowali pomocy.

Więcej komentarzy na Polki.pl - polecamy!

Redakcja poleca

REKLAMA