Dlaczego kobiety używają tylu kosmetyków?

Kosmetyki damskie na półce w łazience - rysunek fot. Fotolia
„Krem do nogi, mleczko do szyi, serum pod oczy. To jakaś maskara!”- czyli jak faceci nie ogarniają damskiej kosmetyczki.
Męski punkt siedzenia / 02.11.2016 14:30
Kosmetyki damskie na półce w łazience - rysunek fot. Fotolia

Pewnie znacie ten suchy dowcip z nocnego:
- To ile flaszek bierzemy? Jedną?
- Coś ty, weź dwie, najwyżej zostanie.
Legenda mówi, że kiedyś została. Wygląda na to, że podobna idea przyświeca paniom, gdy robią zakupy w drogerii, bo nigdy nie biorą dwóch butelek. Kupują dwadzieścia dwie! I wszystkie te specyfiki, jak twierdzą, są im do życia niezbędne jak woda, tlen i Polakowi słońce w lutym.

Mydło albo żel, dezodorant, jakiś perfum, coś po goleniu, a i to nie - jeżeli hoduje zarost - oto typowy zestaw kosmetyczny faceta. Ten wykwintny pakiet zajmuje przeciętnie pół półeczki w łazience. Dlaczego tak mało? Bo wciśnięty jest gdzieś pomiędzy serum do prawej nogi, a krem ujędrniający lewą. Pozostałe szafki i zakamarki zajmują m.in.:
- żel do włosów 3D (3D? Efekt jak na trójwymiarowym filmie?),
- supermocny ekstremalny żel na każde warunki (pewnie sprawdzali go też w kosmosie),
- jakaś pomada typu "out of bed" (hint: mam tak bez żelu),
- mleczko do czegoś (jedyne mleczko, jakie kojarzę, to ptasie),
- cztery szampony (a po każdym włosy wyglądają tak samo),
- woda termalna (info: jest to woda),
- krem do pięt (gdyż do całych stóp jest oczywiście jest inny),
- krem do biustu (ciekawe, co by było, gdyby go zaaplikować na biceps),
- krem pod oczy (panowie, jeśli to czytacie - podobno wsmarowywać go należy w odpowiednim kierunku!)
- o, krem do golenia. Jakiś różowy, ale szanuję to.

Uff. Póki co, ogarnęliśmy łazienkę. Przed nami jednak, jak przed skołowanym Marcinem, długa droga. Zbliżamy się bowiem do kosmetyczki, Świętego Graala każdej zadbanej kobiety. A tam:
- sześć błyszczyków (wszystkie takie same),
- pięć szminek (wszystkie czerwone),
- jakieś kredki (jak to kredki?),
- wyszukane perfumy x 4 (matko, a gdzie to się psika?),
- trzy tusze (tu również bez niespodzianek: wszystkie czarne),
- inne rzeczy, które ciężko zidentyfikować, ale na pewno potrzebne.

Miałem wymieniać tak jeszcze długo, nagle jednak uświadomiłem sobie, że jest jeszcze jeden aspekt tego kosmetycznego szaleństwa, o którym wypada wspomnieć. Aspekt finansowy. Przecież niektóre z tych kremów i wyprodukowanych chyba w laboratoriach NASA substancji kosztują fortunę! Mało tego, od koleżanek wiem, że marka nie zawsze czyni cuda. Może dlatego dziewczyny testują, sprawdzają i dzielą się doświadczeniami, zupełnie jak informatycy raportami o najnowszej wersji softu do serwera. To nie wszystko – sytuację komplikują różne rodzaje cery, włosy suche, tłuste, przebarwienia i naczynka – zmiennych, niczym w misji załogowej na Marsa, są tysiące.

A co jest w tym wszystkim najzabawniejsze? Że prawie każdy facet ma spory repertuar podobnych „przyda się”. Nie są to wprawdzie kosmetyki, za to przeróżne śrubki, wkrętarki, kable, przejściówki i przelotki, stacje dyskietek, o których najstarsi nawet górale już nie pamiętają... Wszystkie te rzeczy są mężczyznom niezbędne tak samo, jak kobietom piąty błyszczyk. Różnica jest taka, że facet owinięty kablem HDMI nigdy nie będzie wyglądał tak dobrze, jak jego kobieta po zastosowaniu tej baterii kosmetyków...

Wasz Tomek,
posiadacz 4 kosmetyków i grzebienia

Co na to kobiety? Przygotowałyśmy stosowną odpowiedź!

Redakcja poleca

REKLAMA