Kłamiemy na potęgę, ale nie potrafimy się do tego przyznać

Kobiety kłamią fot. Fotolia
Kłamiemy, zmyślamy, mijamy się z prawdą, podrasowujemy rzeczywistość nieustannie, nawet podświadomie. Idzie to nam jak po maśle. Gdybym za każde kłamstewko otrzymywała złotówkę, myślę, że spokojnie mogłabym rzucić pracę w redakcji i starczałoby nie tylko na przysłowiowe waciki.
Edyta Liebert / 17.02.2017 12:02
Kobiety kłamią fot. Fotolia
Kłamiemy, zmyślamy, mijamy się z prawdą, podrasowujemy rzeczywistość nieustannie, nawet podświadomie. Idzie to nam jak po maśle. Gdybym za każde kłamstewko otrzymywała złotówkę, myślę, że spokojnie mogłabym rzucić pracę w redakcji i starczałoby nie tylko na przysłowiowe waciki.
Zanim ktoś wyleje na mnie wiadro pomyj, niech doczyta do końca lub po prostu opuści ten tekst. Ale... "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień". Jak to jest z tymi codziennymi kłamstwami? 
Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie
Niedawno obejrzałam bardzo dobry film, który, o ile się pospieszycie, macie jeszcze szansę obejrzeć w kinach, bo wszedł na ekrany w styczniu. Włoska produkcja "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" to wnikliwa obserwacja związków damsko-męskich oraz przyjacielskich, które tkwią w niedomówieniach i kłamstwie. Ba, są na nich budowane i pielęgnowane jak najdorodniejsze kwiaty, podczas gdy najzwyklej w świecie zachwaszczają pozostałe. Gdy prawda wychodzi na jaw, świat się wali. To jakby kłamstwo było scalającym spoiwem, które odkryte sprawiło, że wszystko się wali. Wyobrażacie sobie, że wszystkie wasze kłamstwa, te drobne w stylu "ta torebka była tania" lub "opłaciłam rachunki na czas", i te większe, takie jak skoki w bok...wyszły na jaw? Wszyscy stosujemy manipulację.
 
Dobrze się kłamie niezależnie od towarzystwa
Kiedy w redakcji padło hasło o manipulacji w telewizji (tu odsyłam do komentarza o tym, jak rozważnie filtrować informacje podawane w polskich mediach i nie tylko), rozgorzała dyskusja – bo jak żyć w kraju, w którym nie możesz ufać nawet porannemu pasmu śniadaniowemu, bo opisują wpadki gwiazd, pomijają jedną ze swoich dziennikarek, która ma w zwyczaju mylić imprezy branżowe z balem Kopciuszka? Do myślenia powinno dać nam to, że jako słowo roku 2016 redaktorzy słowników oksfordzkich wybrali post-truth, czyli 'post-prawdę', rozumianą jako sytuację, w której decyzje wyborcze i polityczne opierają się przede wszystkim na emocjach, a nie na faktach. To i tak wierzchołek góry lodowej. 
 
Dotarło do mnie, że narzekając na aktualny stan rzeczy zapominamy, że sami zapętlamy koło minimanipulacji i każdego dnia maskujemy fakty, które nam nie leżą i uśmiechamy się do ludzi, za którymi stoimy w kolejce do ekspresu w firmowej kuchni, choć skrycie chcielibyśmy, by te kawy amerykańskie* stanęły im w gardle. Codziennie mówimy, że nie zależy nam na opinii innych, ale jak puszczają twój tekst na na stronę główną czy Facebooka, to po cichu sprawdzasz komentarze, liczysz lajki, zerkasz w statystyki. Chcesz, by się podobał, ale mówisz, że jesteś ponad to. A gdy koleżanki nie zauważą, że zrobiłaś sobie grzywkę, to robi się jakoś smutno, a potem już mówisz sama z siebie, że "w sumie nie zauważasz zbyt wielkiej różnicy". Ale do konkretnych wniosków było mi jeszcze daleko.

Dziś o prawdę jest tak samo ciężko, jak o papier toaletowy w PRL-u

Musicie wiedzieć, że w redakcji czas płynie inaczej i wszystko jest na "już". Żyjemy tym, co stało się przed chwilą, co dzieje się teraz, co będzie, jeśli... Godzina 10.00, wskoczył news; a my jak wiecie, piszemy o wszystkim, co może was interesować i co może was zaskoczyć. Mężczyzna pozywa Ubera za to, że przez błąd aplikacji jego żona dowiedziała się o zdradach – mówimy między sobą na głos i następuje wymiana zdań pełnych kpiny i oburzenia, lawina obelg i żartów pod adresem francuskiego biznesmena, który uznał, że za jego porażkę (rozwód z żoną) odpowiada sieć miejskich taksówek. "No serio?! Okłamywał ją i teraz chce jeszcze kasę?!"  - żadnej z nas przez myśl nie przeszło, że facet może mieć trochę racji. Bo kłamstwo trzeba tępić, a nie wynagradzać, tak czy nie?! 

LIST DO REDAKCJI: Dżinsy kupuję, jak mi się stare porwą na tyłku, do fryzjera chodzę raz do roku...

I zadzwonił telefon. Zwykle staram się nie odbierać w pracy, ale nieznany numer, może to coś ważnego? Niestety. Głos kobiety po 50-tce zapraszał mnie na prezentację... "nie, na pewno wtedy nie mogę", urwałam jej prędko kłamstwem nr  1. "Ale może posłucha pani do końca", "nie, już do mnie dzwoniliście" – broniłam się, co było kłamstwem nr 2. "Chciałam tylko powiedzieć, że nic pani nie traci, jeśli..."  - "Przepraszam jadę teraz samochodem, jestem w pracy, nie mogę rozmawiać" – rozłączyłam się, co dało nam jedno kłamstwo i dwie prawdy. Uff. Rozmowa trwałą jakieś 30 sekund, i choć miałam moralnego kaca po tej rozmowie i swojej nieuprzejmości zdałam sobie sprawę, że rozmyślnie k ł a m a ł a m. W imię świętego spokoju. A z tyłu głowy pobrzmiewały mi słowa G.B. Shawa, który był święcie przekonany, że mężczyźni lepiej kłamią w mowie, a kobiety w piśmie...
 
Więc skąd możecie mieć pewność, że to co piszę, to prawda?

Każdy z nas kłamie

Ręka w górę, która z nas nigdy nie skłamała pracownikowi call center, że jeśli zadzwoni o innej godzinie, to odbierze telefon i wysłucha oferty; która nigdy nie nadużyła słów "pyszne, idealne, lepszego nie jadłam" określając tak najzwyklejsze czekoladowe ciasto autorstwa bratowej; która nigdy nie napisała "ale super" w odpowiedzi na link ze zwiastunem filmu sci-fi od swojego faceta, nawet nie klikając przycisku play; która nie schlebiała fałszywie koleżance, że świetnie jej w nowej sukience, choć prezentowała się przeciętniej niż kiedykolwiek; która nie wychwalała obiadu zrobionego przez męża, by tylko go zachęcić, by próbował dalej?
To małe kłamstwa, które pozwalają nam funkcjonować we względnie przyjaznej i ciepłej atmosferze i nie mają nic wspólnego z poważną manipulacją i nowomową. Są w naszym słowniku, używamy ich tak naturalnie, że aż sami w te zmyślenia wierzymy. Patrząc na przykład biznesmena procesującego się z Uberem, czasem nawet zapominamy o swojej winie, gdy wychodzi ono na jaw. Kłamstwo to jednak paskudna rzecz, i kiedy mamy wybór – unikajmy go i stawiajmy na szczerość. To teraz  taka rzadka cecha.
 
*dla niewtajemniczonych, kawa amerykańska  z ekspresu robi się naprawdę długo. Dłużej, niż latte.

Zobacz więcej komentarzy na Polki.pl

Redakcja poleca

REKLAMA