Dlaczego warto jeździć pociągiem - felieton

kobieta i pociąg fot. kolaż Ula Bugaeva
...i przejechałam dziesiątki tysięcy kilometrów. Podróżuję nim każdego dnia!
Weronika Kwaśniak / 12.10.2016 12:55
kobieta i pociąg fot. kolaż Ula Bugaeva

Jestem dziewczyną z pociągu. Wprawdzie nie mam problemów z alkoholem i zaburzeń osobowości, jak tytułowa bohaterka bestsellerowej książki, ale podobieństw jest sporo. Codziennie o tej samej godzinie wsiadam do pociągu i pokonuję tę samą trasę, żeby dojechać do pracy. Zawsze powtarzam, że o kolei mogłabym już napisać książkę. Więc czemu właściwie nie zacząć od artykułu?

Najlepsze książki na jesień. Nie tylko do pociągu :)

W moim ukochanym środku lokomocji spędziłam już tysiące godzin i przejechałam nim dziesiątki tysięcy kilometrów. Boję się nawet obliczać, ile dokładnie. Kursy dom-praca i praca-dom, każdego dnia zajmują mi w sumie grubo ponad 3 godziny, w zasadzie zbliżając się do 4. I tak od kilku lat. Jeśli w tym momencie pukacie się ze zdziwieniem w czoła (też bym to pewnie robiła), pomyślcie jak cudownie można spożytkować ten "stracony" czas. Nie mówię tutaj wcale o zatrudnieniu się na 1/4 etatu na kolei - w drodze do redakcji mogłabym przecież teoretycznie przywdziewać mundur konduktorki i zajmować się kontrolą biletów. Dzięki temu trochę bym dorobiła, miałabym zawsze zagwarantowane miejsce siedzące i duuużą zniżkę na bilet miesięczny. Ale... są inne plusy!

Dlaczego warto jeździć pociągiem?

Zgadnijcie, gdzie piszę ten tekst? W pociągu. Na kartce. Na kolanie. Przy ukradkowych spojrzeniach współpasażerki, która podczytuje moje wypociny przez ramię. Jestem redaktorką piszącą artykuły do internetu, ale w takich sprawach bywam czasem naprawdę "oldschoolowa" - długopis i wymięta kartka to moje ulubione narzędzia pracy. W pociągu mogę więc pracować. A to jest korzyść numer 1.

Korzyść numer 2 to zacieśnianie więzi międzyludzkich. Czy myślicie, że codzienną trasę pokonuję samotnie? Bardzo rzadko! W moich dojazdach zazwyczaj towarzyszą mi 2 koleżanki, współtowarzyszki niedoli. Tak, one też jadą do pracy tak długo, jak ja. Znałyśmy się już oczywiście o wiele wcześniej, ale czy w innej sytuacji miałybyśmy czas na codzienne spotkania i pogaduszki? Bardzo często spotykamy też inne znajome osoby, które dołączają do nas. Ostatnio trafiłam na kolegę z liceum, którego nie widziałam od prawie 7 lat!

Korzyść numer 3: szkoła cierpliwości! Pociągi nauczyły mnie naprawdę stoickiego spokoju w każdej sytuacji. Zerwana zimą trakcja i konieczność wyskakiwania prosto w metrowe zaspy śniegu? To właśnie dlatego nigdy podczas mrozów nie jeżdżę do pracy w spódnicy. Dwugodzinne opóźnienie pociągu z powodu samobójcy, który rzucił się prosto pod koła? To już na mnie nie działa, przeżyłam dziesiątki takich sytuacji (Jeśli musiał to zrobić, nie mógłby po prostu nałykać się tabletek, zamiast skazywać pasażerów na długotrwałe stanie na deszczu?!?!). "Ruch pociągów w kierunku wschodnim zostaje chwilowo wstrzymany. Za utrudnienia przepraszamy" - jeszcze niedawno było to dla mnie zdanie z najkoszmarniejszych snów, teraz nawet mnie nie wzrusza. Wstrzymali, to kiedyś przywrócą. Jestem tak cierpliwa, że mała awaria systemów w pracy to dla mnie mały pikuś. Zamiast rzucać wiązankami przekleństw, gdy wykasuje mi się cały artykuł, zaczynam pisać go od nowa. Czym jest ta niewielka przeciwność losu, w porównaniu do zwiększającego się opóźnienia pociągu?

Naucz się cierpliwości i wytrwałości!

Korzyść numer 4: ogromne pole do obserwacji. Lubię patrzeć na ludzi, a w pociągu niejeden student socjologii mógłby napisać pracę licencjacką, magisterską, a nawet doktorat. Wczoraj siedział obok mnie pan, który przez bite 30 minut rozwodził się z żoną. Przez telefon. Dzielił majątek, ustalał widzenia z dziećmi, wypominał zdrady. "Nie myślałaś jakoś o samochodzie, jak się puszczałaś z tym skur***!" przepełniło czarę i współpasażerowie dobitnie zwrócili nieszczęśnikowi uwagę. Dziś rano dowiedziałam się wszystkiego, co działo się we wczorajszym odcinku "M jak Miłość". Dwie panie skrupulatnie streszczały sobie również losy bohaterów "Na Wspólnej". Dzięki pociągom jestem również na bieżąco z bolączkami młodzieży ("Stary, czaisz że musiałem przez weekend przeczytać CAŁE streszczenie Quo Vadis?!??!") i ich problemami miłosnymi:

- Ja to kręcę teraz z Jankiem, ale on nie może się zdecydować, czy jest gejem. W gimnazjum był, ale teraz mówi że jednak mu się podobam. Z mojej klasy to w ogóle prawie wszyscy byli już gejami. Dobrze że przestali, bo na melanżach było opór słabo.

Problemy młodzieży

W pociągu poznałam też pana, który walczył podczas II wojny światowej. Głuchoniemego chłopca, który codziennie jeździ ze swoim tatą na specjalne usprawniające zajęcia (2 godziny drogi w jedną stronę...). Starszą kobietę, która podróżuje 4 razy w tygodniu, aby pracować jako wolontariuszka. Setki ludzkich historii. Myślę że to właśnie dlatego, zamiast serdecznie znienawidzić pociągi, nie miałam innego wyjścia i musiałam je polubić. Chociaż czasem zbyt mocno czuć w nich kiełbasę.

Tagi: pociąg

Redakcja poleca

REKLAMA