Kolonie - stres czy udany wypoczynek?

„Wysłać dziecko w dzisiejszych czasach na kolonie? O nie, to nie to, co kiedyś. Dawniej było spokojnie, a rodzic mógł mieć pewność, że jego pociecha jest cały czas pod należytą opieką…”. Czy aby na pewno?
/ 17.06.2009 08:32
„Wysłać dziecko w dzisiejszych czasach na kolonie? O nie, to nie to, co kiedyś. Dawniej było spokojnie, a rodzic mógł mieć pewność, że jego pociecha jest cały czas pod należytą opieką…”. Czy aby na pewno?

Byłam dzieckiem kolonijnym. Odkąd skończyłam 10 lat, w każde wakacje rodzice posyłali mnie gdzieś na wypoczynek. Morze? Góry? Nie miało to znaczenia. Ważne było, że trzy tygodnie spędzałam poza domem - czasem sama, innym znów razem z którymś z rodzeństwa lub koleżanką. Czy ktoś, kto bywał na koloniach lub młodzieżowych obozach, nie wspomina dziś z nutką nostalgii tamtych dni? Tyle się podczas tych trzech tygodni działo, że za każdym razem ze łzami w oczach żegnałam się z nowo poznanymi koleżankami i kolegami. Zaś na wspomnienie kolonijnych miłości, do dziś się uśmiecham.

Kolonie - stres czy udany wypoczynek?

To były wszak, bez względu na wiek w jakim wówczas byłam, niezapomniane wakacje. Wracałam z każdej kolonii bogatsza w doświadczenia, dojrzalsza, pewniejsza siebie. Bywały gorsze dni, kiedy to zasypiałam płacząc w poduszkę po wielkiej kłótni kończącej jakąś tam kolonijną przyjaźń, jednak częściej nie mogłam się doczekać kolejnego dnia. Nigdy nic złego mi się nie stało, a opiekunowie starali się zapewnić nam rozrywkę i zabawę od rana do późnej nocy. Chociaż… nie zawsze byliśmy grzeczni! Potrafiłyśmy z koleżankami wykraść się nocą z obozu, by chwilę pospacerować brzegiem morza przy świetle księżyca. Zdarzało nam się ukradkiem wypić piwo, umówić na mieście z poznanym przystojniakiem lub robić inne rzeczy, które do rozsądnych nie należały. Nigdy jednak nie działo się na koloniach nic, czego nie mogłybyśmy robić na podwórku, będąc oficjalnie pod opieką rodziców.

Kolonie mają swoje plusy, jednak zanim poślemy po raz pierwszy dziecko na „samodzielne” wakacje, musimy wziąć pewne czynniki pod uwagę. Nie każde dziecko będzie się bowiem dobrze czuło jadąc na wakacje bez mamy i taty. Najtrudniejszy jest ten pierwszy raz.
Czasem nie tyle dla dziecka, co właśnie… dla rodziców! Ta niepewność, jak będzie - czy synek lub córka nie będą zbyt tęsknić? Może jednak trzeba uczciwie przyznać przed samym sobą: większość rodziców przeżywa pierwszy kolonijny wyjazd bardziej niż ich pociechy. A taki wypoczynek, jeśli będzie przemyślany, może być wspaniałą szkołą życia dla dziecka.

Warto wiedzieć!

1. Najważniejsze jest zawsze bezpieczeństwo kolonistów. Jeśli wyjazdu nie organizuje szkoła lub klub sportowy, co do którego mamy zaufanie, upewnijmy się, kim jest organizator i jakie kwalifikacje mają opiekunowie. Tutaj przydatna może się okazać Polska Izba Turystyki (www.pit.org.pl).

2. Wiek nie jest gwarancją, że syn lub córka nie będą zbyt tęsknić za domem. To rodzice muszą odpowiedzieć na pytanie, czy dziecko jest odpowiednio przygotowane psychicznie do takiego wyjazdu. Są dzieci samodzielne, które już w wieku 7 lat po raz pierwszy wyjeżdżają bez mamy i taty w góry czy nad morze. I świetnie sobie radzą w grupie rówieśników! Są jednak takie, które w szóstej klasie szkoły podstawowej źle się czują w nieznanym sobie otoczeniu. Nie ma sensu na siłę wysyłać dziecko na kolonie, jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że nie zapewnimy mu udanego wypoczynku. A jeśli nasza pociecha nalega, że chce jechać, ponieważ koleżanka ją namawia, nie śpieszmy się z decyzją. Ona musi być przemyślana, nie spontaniczna. Warto dłużej porozmawiać z dzieckiem zanim pokryjemy koszt turnusu.

3. Na pierwsze kolonie lepiej posłać dziecko w miejsce niezbyt oddalone od domu - może się okazać, że jednak trzeba będzie wcześniej synka czy córkę odebrać. Poza tym, łatwiej dziecko odwiedzić, jak mamy dobry dojazd. Pamiętajmy jednak, że w ośrodkach są wyznaczone godziny, kiedy można przyjechać, nie zakłócając rytmu zajęć i zabaw (najczęściej w niedzielę). Jeśli mamy pojawiać się co drugi dzień, może lepiej niech zostanie dziecko jeszcze w tym roku w domu?

4. Dobrze jest przemyśleć, czy dać dziecku komórkę. Telefony mają swoje plusy, mają również minusy. „Wszystko w porządku, synku?” – dzwoni troskliwa mama jeszcze przed śniadaniem. „I jak się bawisz, słonko? – pyta w południe, odrywając dziecko od pasjonującego pojedynku tenisowego. „Smakował ci obiad?” – dopytuje się chwilę później. Kiedy zaś słyszy głuchy sygnał, w głowie nadopiekuńczej mamy mogą zacząć się „rysować” czarne scenariusze. Jeśli już dajemy dziecku telefon, ustalmy, kiedy będziemy dzwonić. A jeśli córka ma zwyczaj wysyłać dziesiątki SMSów, może lepiej, by spędziła choć część wakacji bez uzależniającego gadżetu? 10 lat temu nikt nie miał telefonów komórkowych, za to jeśli coś się działo, rodzic zaraz był informowany przez wychowawców. Wystarczyło!

5. Pozwólmy dziecku, by miało wpływ na wybór miejsca swojego wypoczynku. Modne są dziś obozy z językiem – jeśli dziecko nie znosi angielskiego, dlaczego karać go dodatkowymi, wakacyjnymi zajęciami? Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że spodoba mu się nauka poprzez zabawę, zanim jednak się przekona do języka, czeka go wiele niepotrzebnego stresu. Podobnie może być z zajęciami sportowymi. Wybierzmy kolonię odpowiednią dla dziecka. Nie taką, na którą my sami chcielibyśmy pojechać!

6. Dużym problemem często jest jedzenie. Każda dieta musi być wcześniej zgłoszona organizatorom, by mogli zapewnić dziecku odpowiednie posiłki. Co zrobić, jeśli mamy w rodzinie wyjątkowego niejadka? Jest szansa, że na koloniach raz dwa dostosuje się do grupy. Lepiej jednak i w takim wypadku uprzedzić wcześniej wychowawców, by zwracali uwagę, czy dziecko nie zostawia wszystkiego na talerzu. Zawsze też informuje się o zażywanych przez dziecko lekarstwach – najczęściej dawkuje leki pielęgniarka lub opiekun grupy.

7. Nakreślmy dziecku obraz kolonii, by było przygotowane na pewne sytuacje. Przypomnijmy też podstawowe zasady bezpieczeństwa – nie straszmy, ale rozmawiajmy na spokojnie, czego unikać, na co zwracać większą uwagę. Na pierwszą kolonię dobrze wysłać dziecko z osobą, którą znamy. To da nam nieco spokoju i zagwarantuje, że na miejscu jest ktoś, kto będzie pilnował naszej pociechy. Dziecko zaś powinno wiedzieć, że wychowawcy są nie tylko po to, by zapełnić plan dnia, ale również powinni służyć pomocą w trudnych sytuacjach. Czasem zdarza się, że komuś coś zginie, dojdzie do poważniejszego starcia z kolegami, ktoś zachoruje… my zaś jesteśmy zbyt daleko, by dziecko pocieszyć.

8. Co z kieszonkowym? Pewne jest, że dziecko potrzebuje pieniędzy, by czasem sobie coś kupić. Choćby loda, batonik czy też paczkę ulubionych chipsów. Ale też wiele dzieci pieniądze wydaje zaraz po przyjeździe – kupią droższe pamiątki dla rodziny, jakieś gadżety plażowe dla siebie, i nagle może się okazać, że po trzech dniach w portfelu są już pustki. Może lepiej dać pieniądze wychowawcy w depozyt, ustalając, ile ma dawać dziecku na wydatki każdego dnia? Przesadzać nie ma sensu – dziecko zdrowiej się będzie odżywiało jedząc przygotowane posiłki, a nie hamburgery i frytki.

9. Każdy organizator powinien poinformować rodziców przed wyjazdem, co dziecko musi ze sobą zabrać. Nie warto wrzucać wszystkich koszulek, spodenek i spodni do plecaka. Ustalmy z dzieckiem, co chce wziąć ze sobą, jednak ograniczmy nadmiar ubrań. A jeśli w połowie turnusu planujemy odwiedziny na kolonii, wówczas możemy zastąpić brudne pranie czystymi ubraniami. Nigdy nie dajemy dziecku ostrych lub niebezpiecznych narzędzi – po co ośmiolatkowi scyzoryk czy zapałki?

10. Co powinien zrobić rodzic, kiedy dziecko przez telefon płacze: chcę do domu! Zdarza się, że po krótkiej rozmowie ktoś jedzie zabrać dziecko - w końcu, dzieje się mu na kolonii krzywda. Po przyjeździe może się jednak okazać, że nasza pociecha bawi się w najlepsze, nie pamiętając już, dlaczego kilka godzin wcześniej tak jej źle było. Nie ulegajmy emocjom. Starajmy się dowiedzieć, dlaczego dziecko jest niezadowolone. Może właśnie się pokłóciło z kimś? Może za wcześnie pani kazała wyjść z basenu, a córeczka jeszcze chciała się chwilę popluskać w wodzie? Jeśli dziecko narzeka na opiekunów, wysłuchajmy na spokojnie, co się nie podoba. Niestety, zdarzają się niekiedy nieodpowiedzialni wychowawcy!

To już ostatni dzwonek  na decyzję, czy posłać dziecko na tegoroczne kolonie. Pomyślmy, przeanalizujmy, weźmy pod uwagę plusy i minusy takiej formy wypoczynku. Kolonie to przecież świetna zabawa! Pod warunkiem, że będziemy myśleć o potrzebach i oczekiwaniach dziecka, a nie własnych, niespełnionych marzeniach…

Anna Curyło