Jak osiągnąć orgazm pochwowy

Dla kobiety orgazm nie jest oczywistością. A już na pewno nie ma wiele wspólnego z pornograficznym włożeniem narzędzia do otworu, które po dwóch minutach kończy się teatralnym jękiem. Pora na obalenie mitu.
/ 08.11.2010 07:05

Dla kobiety orgazm nie jest oczywistością. A już na pewno nie ma wiele wspólnego z pornograficznym włożeniem narzędzia do otworu, które po dwóch minutach kończy się teatralnym jękiem. Pora na obalenie mitu.

Wielu z nas orgazm w ogóle przychodzi niełatwo, a jeśli już, to najchętniej w prywatnym gronie ognistej fantazji i własnych palców. Eksplozja rozkoszy wywołana penisem w pochwie zahacza czasem o granice niemożliwości. Przyczyn tego zjawiska jest wiele - od skomplikowanej psychiki kobiet, która czyni z seksu dziwnę grę emocji, myśli, stanów i motywacji, po anatomiczne zawiłości. Tak naprawdę bowiem organem stworzonym do dawania nam przyjemności, nagrody za bycie kobietą, flirtowanie i próbowanie bycia matką, jest łechtaczka. I ona działa zwykle bez pudła, jeśli trochę nad nią popracujemy.

Freud pisał niegdyś, że orgazmy łechtaczkowe to domena niedojrzałych dziewcząt, które nie odnalazły w sobie kobiecości. Bo prawdziwa kobieta niby miała machnąć ręka na clitoris i cieszyć się o wiele głębszym, mocniejszym przeżyciem, jakim jest orgazm pochwowy, dostarczony przez męskiego członka. Boga i stwórcę. Na szczęście, Freud się już przeżył i dziś łechtaczki nikt nie poniewiera, wręcz przeciwnie, w każdym poradniku pieszczot stanowi ona ważny punkt programu.

O orgazmach pochwowych wiemy wciąż niewiele - wielu badaczy w ogóle nie wierzy w ich istnienie, mimo, że kobiety na całym świecie przekonują, że potrafią. Legendarny punkt G, który ma odpowiadać za trzęsienie ziemi, wciąż jest kwestionowany, zaś co druga z nas twierdzi, że naciskanie go wywołuje raczej nieprzyjemna potrzebę siusiania.

Literatura seksuologiczna jest jednak zgodna, że orgazm u kobiety wymaga pracy - własnej i mężczyzny, zaś stymulacja waginalna nie u każdej musi przynieść pożądaną przyjemność. Taka jest natura i nie ma co nad tym płakać, choć oczywiście można próbować obudzić pewne rejony rozkoszy.

Podstawa więc to odpowiedni poziom relaksacji - musi być nastrój, musi być dobre samopoczucie, musi być gra wstępna albo gorąca, mokra fantazja. Szybki numerek ani myślenie o tym jak słabo wyglądam topless orgazmowi pochwowemu dobrze nie wróżą. Naprawdę trudno uwierzyć, jak wielkie znaczenie ma dla przyjemności kobiety radość ze współżycia i poczucie akceptacji, uwielbienia.

Najlepszy trening to oczywiście masturbacja, która pomaga zrozumieć własne ciało i jego reakcje. Poczuć jak przyjemny może być dotyk przedniej ścianki pochwy, znaleźć szorstkie miejsce zagiętym palcem i ponaciskać. Czujesz, że chce ci się siusiu? To znak, że dotykasz punktu G - spróbuj pieścić go tak, aby było przyjemnie. Jeśli nic się nie dzieje, to pomóż sobie stymulacją łechtaczki.

Partner, który znajdzie to miejsce i ten ruch, który rozanieli damską twarz, powinien masować - tym samym tempem, bez ustanku, cierpliwie, aż ona zechce zmienić pozycję. W pewnym momencie napięcie rośnie tak bardzo, że organizm sam czuje, że za chwilę nadejdzie ta gorąca fala - wtedy dopiero dobrze jest przejść do penetracji penisem, która sama w sobie naprawdę rzadko wystarcza…

Ale też można! Najbardziej udaną z punktu widzenia kobiety pozycją, jest kowbojka, czyli ona na wierzchu. Tym sposobem dochodzi do penetracji pod wybranym przez nią wygodnym kątem, a kość łonowa mężczyzny dodatkowo pobudza łechtaczkę potęgując doznania. Podobny efekt można uzyskać w pozycji misjonarza, gdy partner wsuwa członek pod wyższym niż tradycyjny kątem, naciskając na łechtaczkę podstawą penisa. Wreszcie, ułożenie kobiety na poziomej powierzchni, np. kuchennego stołu i rozchylenie jej zgiętych nóg w taki sposób, by można było jednym ruchem wjechać mocno „do samego końca” też ma swoje liczne zwolenniczki.

Pamiętajmy jednak, że nie osiąganie orgazmów pochwowych nie czyni z kobiety w żaden sposób niedowartościowanej. Naszym ośrodkiem przyjemności jest łechtaczka, a jeśli którąś z was równie dobrze pobudza też penetracja albo seks analny, to tylko gratulować!

Redakcja poleca

REKLAMA