I po urlopie!

Każde, nawet najdłuższe wakacje kiedyś się kończą... Niestety, pierwszy dzień w pracy bywa koszmarem. Jak załagodzić stres i powrócić do codziennego rytmu?
/ 08.08.2009 11:13
Każde, nawet najdłuższe wakacje kiedyś się kończą... Niestety, pierwszy dzień w pracy bywa koszmarem. Jak załagodzić stres i powrócić do codziennego rytmu?

Szum morza, rozgrzana plaża, kuszące górskie szczyty, świeże leśne powietrze, imprezy do białego rana i spanie do południa - tak wyglądał nasz urlop! Wspaniale wypoczęliśmy i odstresowaliśmy się. Ale nastał ostatni dzień wakacji, który niesie ze sobą koszmarną wizję powrotu do pracy... Niby jesteśmy wypoczęci, ale nic nam się nie chce! Pakujemy więc leniwie nasze walizki i wzdychamy pod nosem... Jeszcze gorzej wygląda powrót do miejskiej dżungli, gdyż uliczny gwar, zanieczyszczenia powietrza i upał osłabiają nasz organizm. Dla pewnych osób pierwsze dni w mieście spędzone po beztroskim urlopie mogą zaowocować migreną, dusznościami, bólami brzucha czy karku! Większość z nas ogarnia jednak trudne do przezwyciężenia lenistwo i ociężałość. Jak zatem wygląda dla każdego z nas przeciętny poniedziałek w pracy? Nieciekawie - nie potrafimy zabrać się do jakiejkolwiek pracy, zamiast się skupić wciąż wracamy myślami do urlopowych wydarzeń. Gapimy się przez okno, marzymy, wspominamy i... panikujemy na widok szefa, który zwrócił nam uwagę, że nie wywiązujemy się ze swoich obowiązków. W efekcie jesteśmy podwójnie zestresowani; uwagami szefa czy "życzliwych" kolegów oraz naszym lenistwem i niemożnością zabrania się do jakiejkolwiek pracy. Potem nadchodzi czas męczącego powrotu do domu - w korkach, w dusznym i rozgrzanym do czerwoności mieście. Jaki jest efekt? Wracamy do domu tak zmęczeni, jakbyśmy wcale nie odpoczywali na urlopie! Jak temu zaradzić?

I po urlopie!

Według psychologów powrót z wakacji do pracy przypomina wejście do morza. Jedni najpierw wchodzą na płytką wodę, chłodzą ramiona i stopniowo przygotowują organizm na kąpiel w chłodnym morzu. Inna szkoła radzi by od razu skoczyć na głęboką wodę. Który ze sposobów jest bardziej skuteczny? Zdecydowanie pierwszy! Według psychologów tylko dwadzieścia pięć procent z nas ma wystarczająco silną wolę, by od razu po wakacjach zakasać rękawy i ostro wziąć się do pracy. Reszta ma duże problemy by znaleźć motywację. Nie ma się czemu dziwić - praca przypomina bowiem bieg na długi dystans, aby wykonać go najlepiej, potrzebujemy rozgrzewki. Rozkręcajmy się zatem powoli. Pourlopowy stres wynika przeważnie z faktu, że podświadomie zakładamy, że powinniśmy w pracy zrobić tyle samo (albo nawet więcej), co przed urlopem. Zamiast tego spróbujmy załatwić chociaż połowę spraw. Brzmi nierealnie? Niekoniecznie, gdyż najważniejsze to odpowiednia motywacja, która sprawi, że nasze działania staną się efektywne.

Nie zapominajmy też, że wraz z powrotem z urlopu uległ zmianie nasz rytm dnia, długość snu czy czas przyjmowania posiłków. Poza tym, na urlopie totalnie się wyluzowaliśmy - nikt niczego od nas nie wymagał, o nic nie prosił, nie wydawał poleceń służbowych. Nic dziwnego więc, że możemy teraz czuć się poddenerwowani, rozdrażnieni, zdekoncentrowani. Dobrym sposobem na rozgrzewkę może być przygotowanie miejsca pracy. Uprzątnięcie miliona zapisanych karteczek, z których połowa to śmieci, czy uporządkowanie czekających na nas dokumentów naprawdę pomoże ogarnąć pourlopowy chaos. Kolejną czynnością, jaką warto wykonać tuż po przyjściu do pracy jest przejrzenie skrzynki na e-maile. Podczas usuwania spamów możemy przecież zdać współpracownikom krótką, acz treściwą relację z urlopu. Gdy wykonasz tę małą porcję roboty, od razu poczujesz się lepiej; po pierwsze zyskasz poczucie kontrolowania całej masy czynności, które dziś na ciebie czekają. Po drugie otrzymasz cenny doping i wrażenie, że "wyrabiasz się z czasem". Dobrym punktem wyjścia jest także dzielenie pracy na małe odcinki, które łatwiej się pokonuje. Kiedy skupisz się na elementach, drobnych cząstkach, twój mózg łatwiej ogarnie górę rzeczy do załatwienia.

Nie możesz już wysiedzieć w miejscu? Zamiast przesyłać koledze ważny dokument mailem, wstań i doręcz mu go osobiście. Nie dość, że dostarczysz szarym komórkom więcej dotlenionej krwi, to jeszcze pomożesz zesztywniałemu karkowi czy ścierpniętym łydkom. Poza tym, pokażesz swoją opaleniznę współpracownikom, którzy już dawno zaliczyli wczasy i teraz spoglądają w twoim kierunku z zazdrością. A im nie możesz przecież pokazać miny cierpiętnicy, która nie radzi sobie z pierwszym dniem po wakacyjnym lenistwie. Wychodząc z domu zadbaj więc nie tylko o strój, który wyeksponuje pięknie opaloną skórę, ale zabierz też ze sobą uśmiech i choć szczyptę luzu, który towarzyszył ci przez cały urlop...

Joanna Bielas
źródło: mwmedia

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA