"Grobowiec Diabła" - We-Dwoje.pl recenzuje

Cuba Gooding Jr. powinien w dowolny, byleby brutalny sposób pozbyć się swojego agenta. Od czasów fenomenalnej roli w filmie Jerry Maguire, jego kariera stacza się w prędkości nadświetlnej po równi pochyłej. Grobowiec Diabła jest ostatecznym dowodem na to, że równia osiągnęła dno ostateczne. Bo gorzej chyba już być nie może.
/ 25.01.2010 10:59
Cuba Gooding Jr. powinien w dowolny, byleby brutalny sposób pozbyć się swojego agenta. Od czasów fenomenalnej roli w filmie Jerry Maguire, jego kariera stacza się w prędkości nadświetlnej po równi pochyłej. Grobowiec Diabła jest ostatecznym dowodem na to, że równia osiągnęła dno ostateczne. Bo gorzej chyba już być nie może.

Gdzieś pośrodku pustyni, agentka CIA zbiera grupę żołnierzy na misję. Jej celem ma być wydobycie z podziemnego bunkra naukowca, dokładnie rzecz biorąc ojca owej agentki. Żołnierze schodzą kilometr pod ziemię, tylko po to aby stanąć oko w oko do walki z czymś, na co nikt ich nie przygotował. I bardzo szybko zaczynają tę walkę przegrywać.



Tę podszytą biblijno-kosmicznym bełkotem historię wyreżyserował Jason Connery, mało znany syn bardzo znanego ojca Sean’a. Chęć pomocy w stojącej w miejscu karierze to jedyny powód jaki mogę wymyślić, dla którego w tym filmie zgodziło się zagrać tyle znanych aktorów. Cuba Gooding Jr., Ray Winstone, Ron Perlman powinni wystosować do swoich licznych fanów oficjalne przeprosiny za to, że swoim nazwiskiem przekonali ich do obejrzenia tego prawdziwego gniota. Nie ma w tym filmie nic, co mogłoby go chociaż troszeczkę obronić, głównie zresztą za sprawą wyjątkowo fatalnego, żeby nie powiedzieć skrajnie głupiego scenariusza. Nie ma ta historia ani ładu ani składu, na dodatek pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu. Bohaterowie biegają po bunkrze niemalże jak grupa przestraszonych gimnazjalistów. W ich poczynaniach brak jakiejkolwiek logiki, chyba że tą ma być konsekwentne wycinanie głupich żołnierzy w pień przez coś, no właśnie, kosmitę, anioła, diabła? Krzyżówkę jakąś? Wiem, w niektórych filmach właśnie o to chodzi, większość z nich wydaje się też być robiona według jednego scenariusza. Jednak nawet w nich jest jeden, opcjonalnie dwójka (on i ona) mądrzejszych od reszty, zdolnych do przechytrzenia wroga. I jakiś sens, jakaś logika. Tutaj wszyscy są beznadziejni. I nie pomogą nawet najlepsi z Hollywood. Pewnie i im było wstyd jak zobaczyli produkt końcowy.

No i zakończenie. Jako zapalona miłośniczka horrorów mogę znieść dużo. Ale, jak się okazuje, nawet ja mam swoje granice. Kiedy– przynajmniej tak mi się wydaje – następuje punkt wrzenia, ostateczne wyjaśnienie konfliktu, bitwy, czy jakkolwiek można te brednie nazwać, jest ono tak piramidalnie głupie, że naprawdę wstyd w o nim nawet myśleć. Ten kto napisał ten BEZSENS powinien na zawsze otrzymać zakaz pisania czegokolwiek. Nawet listu. Na wszelki wypadek. Bo może jeszcze ktoś zapragnąłby, po znajomości, go zekranizować.

Fot. filmweb.pl

Marta Czabała

P.S. Amerykańska premiera tego „filmu” miała miejsce w maju 2009. Od razu (ciekawe dlaczego) na DVD. U nas na DVD od września. Ciekawe jak się „sprzedaje”.
Tagi: horror, film

Redakcja poleca

REKLAMA