Wnętrza kamienicy

Wnętrza przedwojennej kamienicy fot. Fotolia
Właścicielka jest scenografem, właściciel – projektantem wnętrz. Ich mieszkanie powstało z tęsknoty za ciszą i spokojem. I z szacunku dla klimatu miejsca. Oto niezła lekcja odświeżania stylu.
/ 03.06.2013 10:36
Wnętrza przedwojennej kamienicy fot. Fotolia

* typ: mieszkanie
* położenie: Warszawa, Stara Ochota
* metraż: 112 m2
* właściciele: Marcelina Początek-Kunikowska, scenograf, Marek Kunikowski, architekt wnętrz

Czystość, jasność i harmonia. To wnętrze kamienicy powstało z tęsknoty za spokojem...


Ale od początku... To niepierwsze mieszkanie urządzone wspólnie przez Marcelinę i Marka. Jako para profesjonalnie zajmująca się wnętrzami mają już spore doświadczenie. – Przeszliśmy przez wszystkie etapy – od studenckiej prowizorki po urządzane z dużą dbałością o szczegół mieszkanie, czyli skarbonkę bez dna – opowiada właścicielka, wspominając ich przedostatnie lokum. Miało być wymarzone i na lata. Nie oszczędzali na materiałach, meblach... Wszystko było tak, jak zaplanowali. We wnętrzu czuli się bardzo dobrze, gorzej było z hałaśliwym otoczeniem. Sąsiedzi okazali się na tyle nieznośni, że Marcelina i Marek opuścili mieszkanie po 10 miesiącach.
Zdecydowali wtedy, że wybudują dom. Zaczęli przeszukiwać okolice Warszawy. Któregoś dnia Marek zadzwonił do Marceliny i powiedział: "Znalazłem. To nie jest jednak dom, tylko mieszkanie. Ale nie uprzedzaj się! Musisz je zobaczyć".

Był wrzesień 2007 roku.

Wsiedli w samochód i podjechali pod kamienicę z lat 30. ubiegłego wieku, w sercu starej, jesienno-złotej Ochoty. Wbiegli po schodach i już wiedzieli, że właśnie znaleźli swoje miejsce na ziemi. Mimo że to poddasze i nie ma windy. Ale za to nad sobą mają tylko niebo. Żadnych hałasów o trzeciej nad ranem. Poddasze o wysokości od 3 do 4,8 metra. Schody z galerią i antresolą, odeskowany sufit, nietypowe okna doświetlające całość. A więc tym razem nie będzie burzenia ścian, wielkiego remontu i wielkich kosztów.

Od początku wiedzieli, czego chcą. Przede wszystkim odpocząć od nadmiaru mebli, sprzętów i kolorów. Drewniany sufit i podłogę pomalowali na biało, by optycznie powiększyć przestrzeń. Ten ruch pociągnął za sobą kolejne: na biało pomalowali też schody na górę i barierkę. Aby wnętrze kamienicy nie było jednak sterylne, ściany pokryto farbami w różnych odcieniach szarości, a kilka z nich wyklejono dekoracyjnymi tapetami.

Właściciele zaakceptowali pierwotny, dość funkcjonalny układ pomieszczeń mieszkania w kamienicy. Kuchnia oddzielnie, spora łazienka z oknem, dwa słoneczne pokoje plus duża przestrzeń salonu. Nad nim antresola, która pomieściła pracownię Marka, naturalnie oddzielając strefę wypoczynku od pracy.

Całe mieszkanie urządzone zostało niewielkim kosztem. Idealnym przykładem jest kuchnia. Na jednej ścianie Marcelina i Marek umieścili szafki okapowe z IKEA, oryginalnie skomponowane w kwadrat. Ścianę nad blatem roboczym wyłożono białymi płytkami, które na całej szerokości przecina stalowa listwa. Mocnym akcentem wnętrza kamienicy są belgijskie żyrandole – wycinanki z pleksi, które można kupić np. w Leroy Merlin. Jedyną ekstrawagancją finansową w kuchni jest wymarzona czarna lodówka Smeg. Ściana przy kuchennym stole (pomysł poprzednich właścicieli mieszkania) wygląda jak pokryta tynkiem strukturalnym.

Klucz do skomponowania harmonijnego wnętrza to dyscyplina kolorystyczna (biel i szarości skontrastowane z odrobiną czerni) oraz powściągliwość w wyborze sprzętów. Wnętrze mieszkania Marceliny i Marka jest bezpretensjonalne, dlatego że jego właściciele mocno ograniczyli liczbę posiadanych sprzętów. W pokoju dziennym dominują dwie czarne bliźniacze sofy z IKEA.

Niewielki regał mieści ulubione książki i sentymentalne drobiazgi przywiezione z podróży. Strefę jadalni symbolicznie wyznacza pionowa oś białych kafli z delikatnym roślinnym motywem. Przy ścianie ustawiono duży drewniany stół w towarzystwie nowoczesnych krzeseł z plastiku. W tym mieszkaniu w kamienicy jest jeszcze kilka rodzinnych antyków (okazała szafa i duże lustro w łazience) ocalonych i pielęgnowanych przez tatę Marka.

Przeciwwagą dla oszczędnych form mebli są "pałacowe" żyrandole, oczywiście w kolorach białym i czarnym. Jedne wykonano z blachy, inne są wycięte z pleksi. Zamiast prawdziwych kryształów mienią się plastikowymi koralikami. Drugą słabością właścicielki domu są tapety. Nie zdobią jednak wszystkich ścian mieszkania, lecz tylko wybrane, w myśl zasady, że dekoracje trzeba dawkować.

Jest też jeszcze jedna rzecz, o której warto wspomnieć. W mieszkaniu Marceliny i Marka jest również miejsce na... ogród, który marzył im się od zawsze. Kiedy więc okazało się, że z salonu można wyjść na dach, usiąść przy stoliku, pić herbatę i zachwycać się najpiękniejszą częścią Starej Ochoty, w głowach właścicieli mieszkania szybko zrodziła się wizja tarasu ogrodu. Na wiosnę będą już sadzić kwiaty...

tekst: Dorota Zalewska

Redakcja poleca

REKLAMA