Rodzinne wnętrze z designerskimi dodatkami

ludzie mieszkają, pomysł na wystrój domu, aranżacja mieszkanie, wystrój wnętrz, eksksluzywne rezydencje fot. Kuba Pajewski
W tym mieszkaniu znajdziesz mnóstwo designerskich akcentów. Urządzono je w taki sposób, aby mogła w nim mieszkać czteroosobowa rodzina.
/ 20.06.2012 15:13
ludzie mieszkają, pomysł na wystrój domu, aranżacja mieszkanie, wystrój wnętrz, eksksluzywne rezydencje fot. Kuba Pajewski
Ich dotychczasowe mieszkania cierpią pewnie na syndrom porzucenia. Kasia i Marcin, odkąd są razem, zmieniali adres już osiem, może dziewięć razy. Mieszkali w Krakowie, skąd oboje pochodzą, później w Sopocie – między innymi w miejscu jak ze snu, na wzgórzu z widokiem na Zatokę Gdańską – aż wreszcie przenieśli się do Warszawy, gdzie również zwiedzili kilka dzielnic i osiedli. Zdarzało się, że decyzję o przeprowadzce podejmowali w pół minuty.

Skąd ta skłonność do zmian? Są młodzi, pełni energii i pomysłów. Ale mają też czworo dzieci – najmłodszy Jaś nie skończył jeszcze dwóch lat. Remonty i przeprowadzki z gromadką maluchów – taka perspektywa zniechęciłaby niejednego. Ale nie ich. – Można powiedzieć, że to wędrówka za marzeniami. Zresztą te zmiany przyśpieszają rozwój naszej rodziny. Niemal za każdym razem, kiedy przymierzamy się do przeprowadzki, okazuje się, że Kasia jest w ciąży – śmieje się Marcin, a żona dodaje: – Planowanie nowego mieszkania to dla nas przyjemność, rodzaj pauzy w codziennej bieganinie, rzadka okazja, żeby usiąść i w spokoju coś omówić. W dodatku można się przy tym zanurzyć w fascynującym świecie designu.

Do apartamentu zajmującego dwie najwyższe kondygnacje jednego z budynków w mokotowskim Eko Parku przymierzali się już wcześniej, ale zniechęcił ich układ pomieszczeń na piętrze – trudno było sobie wyobrazić, jak z trzech sypialni zrobić cztery dziecięce pokoje. Miejsce spodobało im się jednak na tyle, że rok później postanowili wziąć byka za rogi. Tym razem podejmowanie decyzji zajęło... dwa dni. Podobnie jak uzgodnienia ze studiem Space Design, do którego zajrzeli w poszukiwaniu mebli. – Przy okazji zapytaliśmy, czy projektują także wnętrza – opowiada Marcin. – Tą drogą trafiliśmy na Anię Olszewską, projektantkę, która nasze pomysły przekuła w aranżacyjny konkret.

Zobacz, jak takie mieszkanie wygląda w środku!


Na dolnej kondygnacji kuchnię zamieniono miejscami z sypialnią, co przybliżyło ją do salonu. Manewrując ścianami na piętrze, udało się wygospodarować cztery pokoje dla dzieci. Są jasne i wygodne, choć żaden z nich nie przypomina prostokąta. Dziewięcioletnia Gabrysia otrzymała przy tym bonus – własną łazienkę. Jej trzej młodsi bracia musieli się zadowolić wspólną, za to wyposażoną w aż trzy kabiny natryskowe. – To mieszkanie zaspokaja wszelkie indywidualne potrzeby domowników – śmieje się Anna Olszewska. – Łącznie z ukośnym podcięciem fragmentu stropu nad schodami, na miarę wysokiego wzrostu Marcina.  

Wnętrza miały być jasne i świetliste, wielkomiejskie, ale przy tym kameralne i osobiste. Właścicielom zależało też na elementach, które byłyby odbiciem ich pasji i fascynacji. Jako miłośnicy francuskiego szyku, smaku i stylu życia pragnęli przenieść pod własny dach paryskie akcenty. Spektakl zaczyna się tuż za progiem. Nietypowo – od zasunięcia kurtyny. Stajemy w dwukondygnacyjnym salonie, który szklaną ścianą otwiera się na park, a pozostawione za plecami drzwi wejściowe zasłaniamy lnianą materią. To pomysł projektantki, pozwalający natychmiast zapomnieć o schodach, windzie i sąsiadach.

Cały pierwszy poziom apartamentu spowija biel z akcentami fioletu i różu. Ich chłód równoważy nieodzowny we wnętrzu o paryskich konotacjach odcień taupe. Pomalowano nim ścianę, za którą skrywa się prywatna strefa gospodarzy. Na jej widok natychmiast nasuwa się myśl: przecież to Paryż w pigułce! Szarawy beż poprzecinany filigranowymi gzymsami, a wyżej – wielkoformatowa wieczorna fotografia kawiarenki na rogu bulwaru Saint-Germain. To nie wszystko: ściana otwiera się jak wieko szkatułki, ukazując ciemne, eleganckie wnętrze gościnnej toalety. Kolejne drzwi, w głębi, pozwalają dostrzec fragment jasnej sypialni Kasi i Marcina, a także ustawioną w jej przeszklonym wykuszu wannę.

Odważnych rozwiązań jest tu więcej. Z wnętrza kuchni zagląda do salonu... komplet sztućców w rozmiarze XXL. Jako oryginalny wzór tapety. W pobliżu schodów, przy narożnym oknie buja się na łańcuchu lekka przejrzysta bańka słynnego "Bubble Chair" projektu Eero Aarnio. – To nasz prywatny plac zabaw – zwierza się Marcin. – Bujamy się razem albo kręcimy bez opamiętania. Można też skutecznie odizolować się tu od gwaru. A Kasia, czytając książkę, ma okazję rzucić okiem na cukiernię połączoną z kwiaciarnią, którą otworzyła w sąsiednim budynku. Wygląda na to, że penthouse na Mokotowie jest wspaniałym miejscem do życia. Czy docelowym? Bynajmniej. Oboje zgodnie deklarują, że wiele jeszcze przed nimi. Choć kolejne małe dzieci w ich domu to już na pewno będą wnuki.