Dieta oparta na ciastkach i chipsach - czy skuteczna?

Ciastka, przekąski, chipsy – zakazany owoc, absolutnie niewskazane w żadnej diecie, największy grzeszek dla chcącego schudnąć. Czyżby? Jak się okazuje nie zawsze. Potępiane przez większość dietetyków słodycze okazują się wcale nie takie niezdrowe, a odpowiednio dawkowane mogą przyczynić się do schudnięcia.
/ 15.02.2011 07:13

Ciastka, przekąski, chipsy – zakazany owoc, absolutnie niewskazane w żadnej diecie, największy grzeszek dla chcącego schudnąć. Czyżby? Jak się okazuje nie zawsze. Potępiane przez większość dietetyków słodycze okazują się wcale nie takie niezdrowe, a odpowiednio dawkowane mogą przyczynić się do schudnięcia.

 

Mark Haub profesor Katedry Żywienia Uniwersytetu w Kansas postanowił przeprowadzić na sobie nieco kontrowersyjny eksperyment. Przez dwa miesiące jego codzienna dieta oparta była przede wszystkim na słodyczach – ciasteczkach, mufinach, batonikach i chipsach. Wszystko po to, aby udowodnić, że na proces chudnięcia wpływa przede wszystkim kaloryczność przyjmowanego pokarmu, a nie, jak twierdzi większość dietetyków, jakość jedzenia.

Dieta oparta na na tzw. śmieciowym jedzeniu spowodowała, że Haub po dwóch miesiącach zrzucił 12 kilogramów. Dla wszystkich łasuchów to świetna informacja, bo jak się okazuje mały batonik czy ciasteczko to wcale nie aż taki wielki grzech, jak się nam powszechnie wmawia.

Zapytacie pewnie - jak to możliwe? Otóż mechanizm jaki zastosował profesor Haub jest prosty i oczywisty – jadł mniej niż jego organizm spalał. Zmniejszył ilość kalorii z 2600 do 1800, i mimo że w jego diecie gościło to, co niezbyt zdrowe i wskazane, schudł. Z czego dokładnie składały się jego posiłki? Ciastka, chipsy, słodzone płatki, do tego jedna, niewielka porcja warzyw, tabletki multiwitaminowe i napoje typu mountain dew. Haub dawkował poszczególne porcje słodyczy co trzy godziny i pilnował, by nie przekroczyć 1800 kalorii dziennie.

Na początku eksperymentu ważył 91 kg, a jego BMI wynosiło 28, 8. Po zaledwie 2 miesiącach waga spadła do 79 kg, a BMI wyniosło 24, 9, czyli już w normie. Zaskakującą jest też zmiana innych wskaźników – poziom złego cholesterolu LDL spadł o 20%, poziom trójglicerydów zmniejszył się o 39%, natomiast poziom dobrego cholesterolu  HDL wzrósł o 20%.

Dla zainteresowanych tym, co zjadał Mark Haub, krótki filmik poniżej.

Dieta Mark'a Haub'a

Dieta Mark'a Haub'a

Na dłuższą metę, ani my, ani profesor Haub, nie polecamy takiej diety, gdyż jest zbyt uboga w odżywcze składniki. Jednak sam eksperyment wnosi coś nowego do świata dietetyki. Bo jak owo  doświadczenie pokazuje, kaloryczność posiłków jest bardzo istotna, i nie tylko na diecie wysokobiałkowej (niezwykle popularnej ostatnio) można schudnąć. Jedząc, poniekąd  przeklęte cukry, można także zgubić co nieco.

Redakcja poleca

REKLAMA