Cnota liczona w cenie

Spotkania on-line idealnie czystych stały się od niedawna częstym zjawiskiem. Pomysł ciekawy, ale idea stawia mnóstwo znaków zapytania. Tyle zachodu, by utrzymać cenną cnotę. Czy faktycznie tak jest?
/ 27.08.2010 21:49

Spotkania on-line idealnie czystych stały się od niedawna częstym zjawiskiem. Pomysł ciekawy, ale idea stawia mnóstwo znaków zapytania. Tyle zachodu, by utrzymać cenną cnotę. Czy faktycznie tak jest?

Jeśli ktoś zna blogi i strony tematyczne dla dziewic i prawiczków to wie, że nie tylko o rzeczach czystych się tam pisze. Pielęgnowanie ideału oddania się tej jedynej osobie po ślubie, wymaga dużej samokontroli w dzisiejszym świecie. Media bombardują nas erotyzmem, nawet w reklamach okien i desek podłogowych. Co więcej, na forach osoby cnotliwe przekraczające 25-ty rok życia nie są uważne za bohaterów. Ich żywot jest smutny dla osób trzecich. Tak więc, idea tworzenia społeczności gromadzących takie "wyjątkowe okazy", na pewno nie jest zła. Mniej piękne są inne przesłanki...

Najsłynniejsza witryna nosi nazwę You and Me are Pure. Jest to alternatywa na znalezienie partnera, który chce utrzymać swoją cnotę do dnia ślubu. Idea polega na tym, by wzajemnie się nie kusić i nie trafić na kogoś doświadczonego w podbojach łóżkowych. Jak wiadomo spotkania internetowe mogą bywać niebezpieczne. Będąc członkiem tej społeczności wiesz, że randka nie skończy się nawet buziakiem. Rzecz w tym, że w internecie można kreować siebie w dowolny sposób a napaleni faceci mogą tylko czyhać na niewinność jakiejś dziewczyny. I tak też się niestety dzieje. Panowie lubią zdobywać, a taki zbiór cnotek to nie lada wyzwanie. Jak się okazuje, to doskonały pretekst do sprzedawania swojego dziewictwa. Ceny sięgają podobno 5 milionów dolarów. Pokusa zjedzenia wisienki jest dostępna dla bogatych a dla biedniejszych to motywacja, by utrzymać cnotę... do czasu jej zakupu. W ten sposób piękna idea zakrawa o prostytucję. Smutne i szokujące.

Idea czystości ma być kusząca ze względu na niszowość tej usługi. Rozwiązłość wiąże się z różnymi chorobami a tutaj ryzyka tego nie ma. Jednak sam sens oraz opcje związane z prokreacją są przereklamowane. Każdy człowiek może robić to, co mu sprawia przyjemność, byleby nie krzywdził innych swoimi erotycznymi zachciankami. Sypianie lub nie z innymi nie czyni z nas  lepszym bądź gorszym. Jeśli uważasz, że sex przed ślubem to zło, nikt cię za to nie skarci. Zdecydowanie bardziej określa nas zachowanie wobec innych. Ważne, by kręgosłup moralny był zdrowy.

A wy co sadzicie o tym zjawisku?

Redakcja poleca

REKLAMA